No parlo italiano vol. 2


Siemanko!

W czwartek rano cali podekscytowani wjeżdżamy do słonecznej Italii. Szybko zostawiamy wszystkie rzeczy w pokoju, z radością ubieramy KRÓTKIE SPODENKI (o 11 rano było już 30 stopni) i wsiadamy do tramwaju, który ma nas dowieźć do Wenecji. Miasto robi na nas wrażenie od pierwszego wejrzenia. Każda uliczka, każdy kanał, każdy budynek jest piękny. Wszędzie chcemy robić zdjęcia. Z uśmiechem spacerujemy po centrum i kierujemy się na plac świętego Marka. Tam jednak już nie byliśmy tacy zachwyceni.. Bo właśnie w tym miejscu zebrali się wszyscy turyści zwiedzający Wenecję. Szybkie zdjęcia i bardzo chcemy wrócić w te wąskie uliczki, w których praktycznie nikogo nie było. W drodze powrotnej zjedliśmy jeszcze pyszny makaron wyrabiany na miejscu (ten od Oli prawie został skradziony przez gołębia). Najszczęśliwsi na świecie wracamy do pokoju odpocząć po wydarzeniach ostatnich dni i wymyślić dalszy plan naszej podróży.

Buziaki 
Ola i Jacek




























edit

1 komentarz:

  1. No patrzcie! Nic się tam nie zmieniło od zeszłego miesiąca 😀

    OdpowiedzUsuń