¡Hola! Tenerife

 Witamy wszystkich ze słonecznej Teneryfy!


Na Teneryfie jesteśmy od niedzieli. Udało nam się uciec z Polski przed deszczową pogodą w idealnym momencie. Na miejscu przywitała nas ładna pogoda, piękny apartament z widokiem na ocean i pyszne zimne piwo. Wyspa zachwyca nas na każdym kroku. Niestety w obecnych covidowych czasach większość atrakcji trzeba rezerwować wcześniej, a w niektóre miejsca nie ma w ogóle możliwości wejścia. Jednak przez ostatnie cztery dni okazuje się, że najlepsze atrakcje są bezpłatne, a trzeba jedynie wyjechać trochę poza miasto i zgubić się w plątaninie krętych dróg. Tak właśnie trafiliśmy w punkt widokowy zapierający dech w piersi, niestety zdjęcia nie oddają nawet w połowie tego co ogląda się na żywo.





Następnie skierowaliśmy się w stronę latarni morskiej Punta de Teno, do której dojeżdżamy na zachód słońca.


A podróżujemy pięknym Renault Capture!



 Bonusowo zdjęcia z trasy :) 







No parlo italiano vol. 2


Siemanko!

W czwartek rano cali podekscytowani wjeżdżamy do słonecznej Italii. Szybko zostawiamy wszystkie rzeczy w pokoju, z radością ubieramy KRÓTKIE SPODENKI (o 11 rano było już 30 stopni) i wsiadamy do tramwaju, który ma nas dowieźć do Wenecji. Miasto robi na nas wrażenie od pierwszego wejrzenia. Każda uliczka, każdy kanał, każdy budynek jest piękny. Wszędzie chcemy robić zdjęcia. Z uśmiechem spacerujemy po centrum i kierujemy się na plac świętego Marka. Tam jednak już nie byliśmy tacy zachwyceni.. Bo właśnie w tym miejscu zebrali się wszyscy turyści zwiedzający Wenecję. Szybkie zdjęcia i bardzo chcemy wrócić w te wąskie uliczki, w których praktycznie nikogo nie było. W drodze powrotnej zjedliśmy jeszcze pyszny makaron wyrabiany na miejscu (ten od Oli prawie został skradziony przez gołębia). Najszczęśliwsi na świecie wracamy do pokoju odpocząć po wydarzeniach ostatnich dni i wymyślić dalszy plan naszej podróży.

Buziaki 
Ola i Jacek



























Austria ciąg dalszy

Siemanko!

We wtorek pożegnaliśmy się z Wiedniem i ruszyliśmy w stronę toru wyścigowego F1 w Spielbergu (dla Jacka najważniejszy punkt całej wycieczki). Im bliżej byliśmy, tym ładniejsza pogoda się robiła. Jacek wbiega szczęśliwy na miejscie i z wypiekami na twarzy kieruje się do kasy, a tam usłyszał: "Niestety, zwiedzanie niemożliwe przez najbliższy tydzień ze względu na wyścig, który zaczyna się za 3 dni". No super... Jedynym pocieszeniem była wystawa bolidów i sklepik z pamiątkami. Pogodzeni z porażką jechaliśmy w stronę miasta Hallstatt, bo w okolicy mieliśmy kolejny nocleg. Po drodze zatrzymaliśmy się w kilku pięknych miejscach.








W środę rano pojechaliśmy do pięknego Hallstatt... które okazało się tak małym miasteczkiem, że  ograniczają wjazd turystów. Polecamy przyjechać tam wcześnie rano, bo po godzinie 10 najbliższe miejsce parkingowe znajduje się godzinę pieszo od miasteczka. Po drugiej stronie jeziora zrobiliśmy ładne zdjęcia i ruszyliśmy do Salzburga.

HALLSTATT






SALZBURG









Salzburg okazał się przepięknym miejscem, jednak po krótkim spacerze po centrum miasta nadeszła burza z piorunami. To podsunęło nam pomysł aby sprawdzić prognozę pogody na następne dni i doznaliśmy szoku. Deszcz i burze przez najbliższy tydzień... A przecież my dopiero zaczęliśmy nasze wakacje z namiotem. Decyzja do podjęcia była ciężka. Zmieniliśmy jednak trasę naszych pięknych górskich wakacji... Obrany kierunek- Wenecja! A co dalej? Zobaczymy 🙂



Pozdrawiamy
Ola i Jacek